Tak jakby poranne mocowanie się z Iwonkiem o ubranie tego czy owego już nie wystarczało, codziennie z rana przychodzi mi się mocować z rzeczywistością językową. Co myślę, że już rozumiem, to bęc! jak grom z jasnego nieba spada na mnie nowe słowo w tym czy drugim dialekcie, a w najlepszym wypadku - po polsku. Bach!
Dziś spadło po francusku. Chyba! Bo kto ich tu na tym Sanżilu wie do końca. Beczkę soli zjesz, a nie poznasz prawdy. Rheto. Takie coś. Z akcentem, a jakże, dobrze, żem podejrzliwa i sama z siebie dopisałam od razu. Lecę więc ja do Any Martin, bo po niej naprawdę można się spodziewać, że wie, gdzie raki zimują, a Ana nic! Normalnie milczy i oczy wybałusza tylko. I czerwona się robi, i wycofuje ze swojej wszechwiedzy, i cienkim głosikiem piszczy: nie wiem.
Co więc robimy. Lecimy do wiki. A w wiki piszą: rheto to retoryka. To już Ana tłumaczy oczywiście na żywo i gorąco, bo ja żywcem jakom żywa o czymś takim nie słyszałam, a nawet jeśli słyszałam, to nie wzięłam tego za polszczyznę. Ana mówi: to nie pasuje. Dawaj dalej. To i daję. Sylabizuję, sylabizuję i Ana nagle: bingo! Jest. Rheto w Belgii, co nie oznacza, że po belgijsku, nawet w tym drugim języku nie, to ostatnia klasa liceum. Ich tutaj tutejszego. Czyli u nas nie wiadomo co, ale dopasowuję się do tutejszej rzeczywistości.
A o co chodzi z rheto, pyta Roman. To ważne, nadymam się. Nie tyle dla mnie, czy Martinów, bo jużesmy szkoły pokończyli, a oni nawet więcej, niż ja, ale dla Iwonka już tak. Chodzi o wygląd jego przyszłych koleżanek i o to, czy będzie patrzyła na włosy, czy na chustę. Oczywiście na brak włosów też, ale to już w domu.
Bo chusta o nazwie włal będzie dopuszczona do noszenia tylko w 5. klasie i w rheto właśnie. Czyli w 4. lub 6., według mojej najlepszej wiedzy, jak to ostatnio usłyszałam. Czyli której i jakiej w końcu? Bo z polskim systemem A lub B to nijak nie współgra. 6. na mój rozum, tak Roman, ale dlaczego włal znowu, co się dzieje nowego w starym temacie?
To w związku z tym, że są plany, by w Belgii w szkołach zakazać noszenia symboli religijnych, lub wręcz przeciwnie, zakazać zakazu, przypomina sobie Ana. Taki typowy belgijski językowy bałagan, wtrącam. No tak. Ale że we Flandrii chcą nieco więcej porządku w chustach, krzyżach, jarmułkach itp., to obudzili się i w Walonii oraz w Brukseli, i myślą, co zrobić. Propozycja brzmi: zakazać wszelkich symboli religijnych w podstawówkach, a w liceum dopuścić je dopiero w 5. i w rheto słynnej właśnie, jeśli dyrektor lub dyrektorka uzna to za stosowne. W ten sposób chcą chronić dziewczynki przed indoktrynacją rodzin.
Temat jest gorący. We Flandrii zakazano noszenia wszelkich symboli w szkołach na wszystkich poziomach, przez nauczycieli i uczniów. Sytuacja wydawała się zażegnana. Ale jak zwykle ktoś się oburzył, wybuchł prawie że strajk i odpowiedni organ musiał się wypowiedzieć. I wypowiedział w ten sposób, że nic nie wiadomo. Bo zawsze powstaje problem.
Czyli konserwacja, kiwam głową. Kontrowersja cha cha raczej, poprawia mnie Roman. Popieram jednak zakaz, choć nie rozumiem tej indykacji, mówię niepewnie. Ale popieram zakaz? Popierasz na pewno, utwierdza mnie Ana. Też byś nie chciała, by ktoś ci narzucał religię, co? Ale zniosłam chyba przecież, dziwię się? W Polsce za młodu? I nawet nie uznałam tego za narzucenie czegokolwiek. Hmm. O ile sobie przypominam, nie ja sama się zapisałam do kościoła. A może nie pamiętam? No, wszyscy znieśliśmy, uspokaja wojująca Ana, ale przynajmniej nasza-nie nasza nie jest na tyle agresywna, by od razu na kilometr było widać, kto katolik, a kto nie. Przynajmniej tyle. Nikt przecież nie gania z wielkim krzyżem. Ciężko by było.
A po lekkiej chuście, zwanej z francuska włalem, co po polsku mogłoby też być woalem, widać. I od razu przypisuje. A przecież na szczęście te dziewczynki i my mają w Belgii swobodę wyboru. I teoretycznie żaden kościół taki czy owaki, oraz rodzice, nie powinni się wtrącać. Ach, pięknie by było, wzdycha Ana.
To woal będzie można w końcu nosić, czy nie? Nie wiadomo. Do ślubu na pewno, śmieje się Ana, jeśli komu potrzebny i się podoba. A w szkole - zobaczymy, co zwycięży w roku wyborczym. Głosy tatusiów muzułmanów niestety też się liczą, więc sprawa pewnie zostanie nierozstrzygnięta. Ale nie martw się Ksenia, zanim Iwonek dociągnie do rheto, na pewno jeszcze nie raz to będzie omawiane i może skończy się nawet na tym, że wszyscy, dziewczynki i chłopcy, będziemy ganiać we włalu, by się nie wyróżniać i nie dyskryminować włosami takiego np. Romana.
No comments:
Post a Comment