Nie po to się na zachód wyjeżdżało, żeby sobie narzucać byle co. Gorszą wersję starej biedy. To myślę sobie tak na marginesie prywatnie i publicznie, bo inaczej po prostu nie wypada i cały mój świat mógłby runąć w gruzy. Oraz pomysł na życie. Na nową ja. I ją. Co cały czas się musi zmieniać i być na topie.
Ksenia, to by mogło być twoją dewizą życiową, śmieje się Roman. Czyli czym niby, patrzę podejrzanie spode łba. Coś mi świta, że to słownictwo rodem z lat 80. i wymiany walutowej dolarowo-markowej, alem niepewna swego, w końcu mnie wtedy tu nie było. Z nami i wami.
Blisko, ale nie całkiem, naprowadza mnie Roman. Dewiza to motto życiowe. No, pochylam tzw. łeb jeszcze niżej, dalej dalej. Roman szuka, o, ma: myślą przewodnią po życiu.
Jak z kołczingu zupełnie. Coś w rodzaju: odnaleźć lepszą siebie na zachodzie, tworzy na poczekaniu sztukę i filozofię Ana Martin. Można by nawet dodać, jak w starym kawale polsko-niemieckim, u nas w Polsce A słyszało się tego na pęczki, że się tak obrazowo wyrażę: jedź na zachód, lepsza ty już tam na ciebie czeka.
A tak właściwie dlaczego się boisz, że miałabyś mieć tu do czynienia z gorszą sobą, zaciekawia się Ana. Bo naczytałam się o normkorze i drżę, że już nie jestem trendy. A byłam przez dłuższą chwilę w pierwszej lidze! I ty, i ty, i Iwonek nawet się załapał psim swędem, pokazuję po kolei na Martinów i Martinka. O, a jakim cudem, chce wiedzieć Roman, niezwyczajny on w trendach i tendencjach, wystarczy spojrzeć zresztą. jak si nosi, co wam będę mówić, gołe oko wystarczy i jego rzut raptem w końcu. No ale wyjaśnię.
Bo przez ostatnie lata w Brukseli, Belgii i na Sanżilu ciężko było o coś bardziej trendy niż Sanżil. Tak po prostu. Wystarczyło tu mieszkać, albo przebywać zwyczajnie, i już się załapywało do gwiazd. Bez cierni. Ale się skończyło. Już u nas nie jest kul, czy col, jak to się zwykło pisać. Nadszedł normkor i nas zjadł. I przesunął granice kulerstwa. Gdzie, nie orientuje się nadal Roman. To jest właśnie najgorsze i najbardziej niezrozumiałe, wyobraźcie sobie, że w stronę lasu. Tak, Forestu! Wsi prawie takiej zacofanej jakby, przy której Łapy to normalnie błyszczą dosłownie.
W stronę Forestu, a gdzie, bo jest lepszy i gorszy las, podobnie zresztą jak fajny i niefajny Sanżil, zamyśla się Ana. Nie wiadomo dokładnie, pewnie im dalej w las, tym ciemniej i lepiej, staram się zrozumieć świat. Pytam, bo o mały włos tam żeśmy nie zamieszkali, pamiętasz Roman? No ale w końcu wylądowaliśmy na Sanżilu, taniej niż w tamtym światowym mieszkaniu na Moliera samego. A mówiłam, było brać! Ana jest zła i nie dziwię się w sumie. Tak mało brakowało, a tu taki klops i klaps życiowy wyszedł. I ja bym skorzystała, że nawet nie wspomnę.
E tam, co wy się nagle przejmujecie jakimiś modami, denerwuje się Roman; wiadomo dlaczego, nie chce wyjść na tego złego, co to nas pozbawił możliwości bycia w anagardzie, na świeczniku i na topie zarazem. Przejmujemy, a co! Wolno nawet feministkom. No dobra, ale co to normkor, nadal nie wiem, dopytuje Roman. Normkor to nowy szyk. Szik i glamur zarazem, tłumaczę. Pochodzi od słów normalnie - to my. Do tego hardkor- to takie powiedzonko w Polsce, nie wiem, jak tu trafiło, ale skoro już jest pod strzechą to niech będzie, raz kozie śmierć. Dwa w jednym dały nie szampon, tylko normkor - kogoś lub coś też, co lub kto nie szuka na siłę oryginalności, tylko dokłada starań, by się nie wyróżniać. I by kogoś doceniali lub coś też oczywiście za to, czym lub kim jest, a nie to, co kto nosi. To jest na topie w Belgii i Sanżilu, choć Forest nam wrogie.
To ma być moda? To się nazywa życie i nieprzejmowanie się, a nie moda. Stosuję to od zawsze, prycha Ana. I dalej: czyli co Ksenia, wystarczy, że będę sobą, a już znajdę się w anagardzie, jak to pięknie nazwałaś i trafnie cha cha? Coś takiego mniej więcej. E, łatwizna.
Właśnie że nie! Według podstawowej listy normkorowości w Brukseli, by być top top top, trzeba mieszkać na Foreście, słuchać Stromaego, jeść bulety albo pizzę i chodzić do kłika z dziećmi. Kłicka przez ku. Oczywiście Iwonka wykluczamy, bo za mały i frytek nie je, to i się rodzicom w normkorowości nie przysłuży. Szkoda, nawet tu tracimy.
Tracą, bo ja w sumie mogę zawsze zrezygnować ze stałki u patronki i dochodzić z lasu. A oni nie. Starzy, takich drzew się do lasu nie przesadza. Żal mi nawet Martinów. Siebie to już nawet zostawiam na boku i te moje dewizy. Psim swędem mogło być modnie i normalnie, a wyszło jak zawsze. Dwie nieprzemyślane decyzje - zakupy na Sanżilu i dziecko za późno, by dziś jadło hamburgery, i tak od razu są wyeliminowani. Z mody i trendów. Sami się wyeliminowali nawet, co gorsza. No ale przecież drugiego domu nie będą chyba teraz kupować? Tylko Stromae im został. I mi oraz mnie.
No comments:
Post a Comment