Friday, 11 April 2014

(166) skarpety

Namnożyło się ostatnio artystów na naszym Sanżilu. Gdzie nie spojrzeć, lub spojrzeć właśnie, ktoś gra, maluje, tańczy, a już co najmniej cyka fotki lub gada do siebie. Co wzbudza zainteresowanie nie mniejsze, niż występy. Cały czas coś nowego. Co dzień, to prorok.
Tak, na pewno nie ma łatwo. Ana Martin zawsze chciała być artystką, a przynajmniej odkąd ją znam, ale nie ma odwagi, ani czasu, jak twierdzi. Mianowicie na to, że w dzisiejszych czasach taki artysta lub artystka, nawet jeśli jest ze spalonego teatru, jak ona mawia, a którego to teatru na oczy nie widziałam, za późno nastałam na stałkę na Sanżil, cały czas musi wymyślać coś gites. I to nie tylko artystycznego. Głównie marketingowego. I tu Ana wysiada.
Pewnie, że wysiadam już z zasady, co może nie jest bardzo chwalebne, za to pomaga uniknąć stresu; czytasz co nieco Ksenia, to widzisz, co jest modne. Nowoczesność, która dzień po tym, jak jest nowoczesna, jest już starociem. Nowość nowość nowość - skąd na to brać czas, pomysły i środki? Już lepiej to poobserwować z oddali lub opisać. Jak ty, Ksenia.
Dla przykładu podpowiem, jak działa Stromae. Ten nasz lokalny belgijsko-światowy gwiazdor. Teraz chwilowo nie nazywa się zresztą Stromae, lecz Mosaert, podchwytuje Ana. Jak? Mozaer. Mozart. Możdżer. Mojżesz - to już dla wybrednych. I bredzących, śmieje się Ana sama z siebie, ale zobaczysz, że jeszcze o Mojżeszu w miejscowej wersji usłyszymy i to wcale nie będą brednie. Napiszę do jego timu, z zastrzeżeniem, że prawa autorskie się należą do imienia. Roman mi podpowie, co i jak, on się zna, ciągnie Ana. Mojżeszowi naszemu też by mógł doradzać zresztą. Chociaż on i bez Romana działa już na wielu frontach. Wiecie, co jest ostatnim hitem w Brukseli? Ubrania. Kolorowe. W ciapki i inne wzory. A konkretnie - koszulki i skarpety.
Stromae, co naprawdę jest Paulem, ale pod tym imieniem Paweł to go akurat nikt ze znaczących osób nie zna, i nikt by nic od niego nie kupił, postanowił bowiem iść za ciosem i wypuścić kolekcję strojów. Bardzo ładnych, jak na moje oko i gust. Podobno dlatego, że po obejrzeniu jego wideo, zwanych też wideoklipami, albo klipami, a czasami nawet z zagranicznego języka po prostu video, fani słali masowo zapytania i pytania, gdzie to wszystko można nabyć i kupić. Bo oni i one by chcieli i chciały. Obojętni, za jaką cenę i sumę. To i wypuścili. I cenę dowalili.
Skarpety i koszulki. Hmm, co za zestaw. Odważny. A gdzie ubranie spodnie, czyli spódnica lub spodnie? Lub majtki albo gacie przynajmniej? Nie każdy jest wszak tak znany, że może sobie pozwolić na paradowanie po Sanżilu z gołą pupą. Nawet nie wszyscy artyści, tylko ci bardziej znani.
Okazuje się, że strojów nie starczy dla wszystkich. Po produkcji i pomalowaniu tego wszystkiego w wymyślne wzorki farby starczyło im na ubranie góra 4000 osób. I to tylko w ubranie górne, i to tylko zakładając, że się nie będą pocić i chcieć zmienić koszuli.
Na stopach jeszcze gorzej. Liczmy na gorące lato albo na poczciwe sandały, do których, jak uczą zgodnie Martinowie, skarpet się nie nosi. Ana robi jeszcze wyjątki dla odważnych dziewczyn oraz małych dzieci. Faceci podobnie nie noszą, co dziwi, bo w Łapach nie raz widziałam, a nawet w Polsce A na wycieczce też. W sztukach licząc wyszło bowiem Mojżeszowi dwa tysiące skarpet, nie wiem tylko, czy już par, czy też trzeba je kupować po jednej i samemu składać do pary. Ponieważ są 4 wzory, to wcale nie musiałoby być do pary, nawiasem pisząc. Można by nawet w jednej chodzić, tym bardziej w perspektywie i kontekście lata.
Jak na to patrzę zresztą z perspektywy, wydaje mi się, że to powinno być na odwrót: lepiej by wyszedł na 2 tysiącach polo i 4 tysiącach skarpet. A może to ja źle kopiuję i szerzę oszczerstwa? To by było bardziej marketingowe nawet.
No a przecież przede wszystkim bardziej ekskluzywne, dla prawdziwych celebrytów! Można by się naprawdę zabijać, skoro starcza tylko dla 2 tysięcy osób. Mówię wam, ekskluzywność liczy się zdecydowanie najbardziej. Nawet cena mniej ważna, choć poważna, bo 17 ojro za skarpetę lub dwie oraz 90 całych ojro za koszulkę. No nie.
Brak demokracji na całego. Którego fana albo fankę na to stać? Nie musi ich być stać. Znajdą się tacy, co kupią, a reszta sobie poczyta. I zrobi reklamę. O to chodzi, na spokojnie podsumowuje Roman. Kopirajt studiował, to się zna, słucham go z szacunkiem. Prawo. Autorskie. Kiedyś pytałam, na czym się zna, to to słowo wymienił w tłumaczeniu. 
Ja to się tam dziwię, że on nic z tym nie robi, tylko jak zasiadł na tej komisji, to siedzi tam i siedzi. Normalnie jakby nie wiedzial, gdzie leżą pieniądze. W sztuce i arcie mianowicie. I w dzierganiu skarpet i krojeniu koszul. Wiedzą o tym Stromae, Maestro, Mosaert i Mojżesz. W ubraniach Roman! Bierz to swoje prawo i do roboty!

No comments:

Post a Comment