Wednesday, 30 April 2014

(174) dezole

Ana Martin wzburzona; wpadła właśnie do do domu z baru porannego, gdzie ma przenośne biuro i punkt obserwacyjny na sanżilowsko-forestowo-brukselską rzeczywistość, i opowiada.
Spotkała oto znajomą, głównie Iwonka, co to była się nim była zainteresowała już dawno, jak jeszcze nie potrafił mówić dziękuję w żadnym z sanżilowskich języków, czyli używać zestawu dekuje-mersi-gracje-grasja-obigao, i zakochała się prawie w jego nielicznych blond włoskach. Też ją znam. Ładna  nawet. Coś mi świta, że jest z kraju, gdzie trzeba odpowiadać obigao, ktore jednak naprawdę brzmi inaczej, mianowicie obrigado, tak się cieszyła bowiem, jak Iwonek obigował na całego w piekarni. I ten kraj to nie jest Hiszpania, bo tam przecież rządzi gracje. I gracja, jak piszą czasami w różnej maści czasopismach, co do których Ana zawsze twierdzi, że ich nie czyta, a jednak są u nas, więc kto, pytam w przestrzeń? Pożyczone, broni się Ana, ale włoska gracja rodem z Hiszpanii w nich rządzi, i choć pożyczone, to czyta się je i ogląda tak samo, jak swojskie własne.
Wracając do pani z baru, to Ana właśnie powiedziała, że jest z Portugalii. Tu mnie ma, po imieniu bym się w tym życiu nie zorientowała, bo ma takie zwykłe, nasze swojskie, Joanna mianowicie. Z h lub ch, czyli nawet bardziej po niemiecku. Asia nasza lub jo. Co u niej w kraju, który już od 40 lat nie jet jej krajem, z pewnością robi się Azją lub jo, i wtedy sprawy się komplikują. 
Zostańmy przy Asi. Ana z nią rozmawiała, bo w czasie spacerów znalazłyśmy dla niej mieszkanie. To znaczy tak myślałyśmy. Bo Asia jest w nieciekawej sytuacji. Mianowicie nie lubi, jak się nią pomiata. Jak my wszyscy. A tam, gdzie mieszkała, po sąsiedzku naszym, na Alsembergu, uwziął się na nią właściciel, że czemu niby przeszkadza młodym robić imprezy. Że jest przeciwko młodości i patriotyzmowi. On chciał, by sobie u niej pod oknem dziarsko świętowali, szczególnie jak była piłka nożna. W wydaniu rodzimym dla tych świętujących, czyli portugalskim, co łączy się z ich własnym piwem i prosiakiem na grilu. Piwo mogłoby być nawet polskie zresztą, twierdzi Asia, i mięso też, szczególnie jak pijani i wygrani, tylko ryki własne. I to się Asi nie podobało.
A właścicielowi mieszkania nie podobało się, że to się nie podoba Asi. I pokazał jej drzwi, tak to się tłumaczy na polski teraz z obcych języków. I musiała się wyprowadzić. I teraz się błąka, a my jako znajome osobiste Iwonka, pomagamy, szukając z wózkiem.
Wzburzenie Any bierze się stąd, że oto z rana mówi Asi, że jest mieszkanie. Koło więzienia, bezpiecznie. A Asia smutna: że za drogo. Że ona 600 ojro nie zapłaci, bo na szomażu już siedzi niestety od lat. Ale okazuje się, że to nawet nie problem. Bo problem w tym szomażu właśnie, że nikt jej nie chce na lokatorkę. Że jak tylko spytają o jej sytuację finasiery, jak na szybko tłumaczy mi Ana na półpolski, Asia zgodnie z prawdą mówi, że ona szomażowa; wtedy wynajmujący nagle zaczynają mieć na te swoje mieszkanka, bo tego szuka Asia, nadmiar kandydatów, którym już wstępnie obiecali, i zaczynają kręcić i skręcać się, że oczywiście, że będą pamiętać, ale niestety dezole, i że Asia musi zrozumieć, że oni muszą dbać o swoje rodziny, i w ten deseń tak w kółko.
Tymczasem nie mają prawa być dezole, krzyczy prawie Ana. Roman, chyba mam rację, co na prawnik? Powiedziałam Asi, że musi iść po jakąś pomoc do komuny albo już sama nie wiem gdzie, by miała jakąś podstawę, że nie można tak jej traktować. Ana, ale kto jej by miał pomóc w komunie? tam takich osób mają na pęczki i jak znam życie, nie są zainteresowani pomocą. Dodatkowa robota, a mieszkania to własność prywatna i każdy może sobie wziąć takiego lokatora, jakiego chce.
To gdzie Asia ma iść? Nie wiem, do jakiejś organizacji pomocy? Do jakiegoś kandydata na posła? Portugalskiego? W końcu wybory za rogiem. To by dobrze wyglądało na plakacie polityka czy polityczki, taka bezinteresowna pomoc, choć oczywiście jest ona w pełni interesowna. Może by to jej doradzić? 
A tak w ogóle, zagląda do swoich mądrych papierów Roman, to takie pytania są nielegalne. To chyba się ociera o ochronę danych osobowych oraz o dyskryminację. Zorientuję się, gdzie by można uderzyć, i zrobimy rewolucję goździkową na Sanżilu. O naszą wolność y waszą. Dezole, Polacy tak mają.

No comments:

Post a Comment