Nie wstydzę się wcale, żem u Any Martin na stałce bo żadna praca nie hańbi, a wiadomo, że bez pracy to pewnie bym z Polski B nie wybyła, a nawet i A, jeśli bym w niej oczywiście mieszkała. Nawet na godziny nie robię, tylko na pensję, normalnie. Ileś to tam wychodzi. W ojro. Dotąd myślałam naiwnie, że dużo na oko biorę, zwłaszcza jak przeliczyć na peelen. Ale oczy mi się otworzyły.
Właściwie nawet o mało z oczodołów nie wyszły, jak z rana przeczytałam, że na Sanżilu i w okolicznościach sa tacy, co za godzinę wyciągają 1000 euro. Ksenia, chyba za dużo zer napisałaś, zwraca uwagę Ana, o sto ci pewnie chodziło. Nie, o tysiąc. Trzy zera, czy. Tysiąc ojro na godzinę? A kto to tyle zarabia? Jak to kto, koledzy Romana po fachu. Na komisji? Nie, tam tyle nie wyciągają, nie wierz mediom. Nie na komisji wcale a wcale, tym się lesłar nie zajmuje. Adwokaci normalni, belgijscy zwykli prawnicy.
Roman, prawda to? Nieprawda. Adwokaci zarabiają zwyczajowo 100-200 ojro za godzinę, tukąpri. Tu co? Tout compris, czyli obejmuje to podatki. Co zazwyczaj daje 150 ojro za godzinę, akurat pośrodku, nie za dużo, nie za mało. owszem, zgadzam się, tak też mówi lesłar. Ale jest taki jeden, wysoko mierzy - i płacą mu tysiaka. Przynajmniej tak podał. Armand de Decker się nazywa, jakbyście chcieli sprawdzić.
Ach, to ten. Były przewodniczący senatu. Wielka afera wybuchła faktycznie. I to o zasięgu międzynarodowym, wręcz międzykontynentalnym, podkreśla Roman. A co kto i gdzie? dopytuje Ana. Chodzi o to, że de Decker zainkasował 500 tysięcy ojro. I podał, że to w ramach honorarium za usługi prawnicze. Na to śledzczy, jak to wyliczył. On - że pracował jakieś 500 godzin, i tyle zapłaty wyszło.Czyli uczciwie zarobił i nie ma zamiaru się dalej tumaczyć.
Sam sobie wyliczył takie wynagrodzenie? Kto o zdrowych zmysłach się w ogóle zgodził na taki rachunek? Anie widzę nie mieści się to w głowie. Tyle lat ma, a taka naiwna, żal mi jej chwilami. Choć faktycznie trzeba by miliardera, albo bilionera przynajmniej, by ot tak zapłacił takie wielkie ojro. Owszem, jest miliarder. Jeden z trzech milairderów belgijskich. Tzn.Belgiem jest od kilkunastu lat, wcześniej był tylko Kazachem. Kiedyś pewnie pisał się: Hodjew, a teraz: Chodiev. Stąd ten międzykontynentalny wymiar, jak wspomniałem.
Kazach to skąd? chcę wiedzieć. Z Kazachstanu. A daleko. Aha...to dlaczego jest Belgiem? Jednym z nas czyli? Wygodniej i bezpieczniej pewnie, zauważa Ana. No tak, ale ile to bezpieczeństwo go kosztuje, 500 tysięcy piechotą nie chodzi.
A jak to właściwie jest w Belgii, Roman? chce wiedzieć Ana. Są jakieś oficjalne stawki? Były, ale już nie. Regulował to tzw. bareme, ale zniesiono go chyba w latach 90. Odtąd - wolna amerykanka, ale jak mówiłem, płaci się do 200 ojro za godzinę, a 600 to już góra absolutna.
Nie taka amerykanka zresztą, bo nie ma możliwości, by umówić się - jak w Usa właśnie - że wynagrodzenie dla adwokata zostanie wypłacone tylko w razie pomyślnego wyniku procesu. Można za to działać w systemie tzw. saksesfi - success fee - czyli premii za wygraną. A cena za reprezentowanie przed sądem? Różnie, zazwyczaj 4% w razie przegranej, 8 - wygranej.
Całkiem całkiem można z tego żyć czy nie całkiem? Na pewno całkiem, adwokaci sobie krzywdy zrobić nie dadzą raczej, czy to w Polsce, czy w Usa, czy w Belgii. O Kazachstanie nie mówiąc, wtrącam.
To honorarium to ściema przecież Ksenia. Chodiew zapłacił de Deckerowi za coś innego, za kontakty jakieś, za wygrany przetrag, bo ja wiem, w końcu de Decker zna wszystkich w polityce. Afera wybuchła nie, bo za dużo, nie takie sumy się płaci pod stołem, tylko dlatego, bo de Decker się głupio tłumaczy, jakby mu się tyle należało. Mówi to w telewizji, która oglądają ludzie, zarabiający na czekach 10 ojro za godzinę. Tymczasem 1000 ojro to dużo więcej, niż wygórowane i tak 600, ile zdarza się kasować gwiazdom brukselskiej adwokatury, czyli tym, co mają dojścia i wiadomo, że im wart płacić za te kontakty. De Decker i spółka po prostu przesadzili, chłopaki, też to widzę. Będzie proces?
Nie wiadomo na razie, póki co, jest oburzenie. Prasa, tiwi itepe. Wybory blisko, a to sprawa polityczna. Inaczej nikt by się tym nie przejął, ale że można wyeliminować jednego z wyścigu do żłoba, to czemu nie. Jak widzisz, jest po co się pchać. Tak już niestety jest. Normalne przekupstwo, Kazachstan, Belgia czy Polska nikogo nie dziwi, tak już jest wszędzie i będzie. Uważać trzeba tylko na to, by nie mówić o tym na głos.
No comments:
Post a Comment