Tuesday, 24 March 2015

(273) wiosenne porządki

Bardzo to miłe z ich i naszej strony, że młodzież i starsi w dzisiejszych czasach nie tylko siedzą z nosem w internecie, ale czasami poserfują też po realnej rzeczywistości. To ważne, by zachować połączenie ze stałym lądem. Tak jak ja. Bo serfuję ci ja sobie po kompie, serfuję, serfuję, a tu zdjęcie z plaży. Normalnie w marcu, tak.
Patrzę ci ja, patrzę, a tu śmieci zbierają. Do zielonych worów. To hyc do tekstu i już wiem. Po raz czwarty zbierali w weekend na belgijskich plażach. Serferzy śmieci. Podobno najstarsi górale przepowiedzieli już bowiem, że w tym roku po wiośnie nadejdzie lato, nawet najgorsza zima i posucha się kiedyś kończą, więc czysta plaża będzie może nawet akurat na czasie; zastanawia mnie jednak, czy serferzy naprawdę nie widzą bliżej siebie terenów godniejszych oczyszczenia z tego i owego? Co ma serfowanie do morza?
Jak to co, Ksenia? A po czym się serfuje? Po kompie? Ekranie? Internecie? Po tym wszystkim razem wziętym od razu? No też, zgadza się Roman, ale przede wszystkim - po wodzie. Po morzu. po falach, po tym wszytkim razem wziętym właśnie. Tym zajmują się serfujący, w oryginalnym przez y znaczeniu słowa. 
Dla siebie czyścili więc plaże, by dojść do morza suchą nogą? Nie suchą, tylko czystą, poprawia Ana. By w coś nie wdepnąć zawczasu i nie zabrudzić deski wartej grube tysiące. Ale i tak myślę, że dla ogółu. W końcu społeczeństwo obywatelskie, co?
Ach, wszystko jasne teraz. To stąd to zainteresowanie papierosami, nawet jeśli to tylko niedopałki. Społeczeństwo obywatelskie. I stąd te radosne zdjęcia znad morza w dzisiejszej prasie.
No tak, bo jest się czym pochwalić. Wyobraźcie sobie, że w kilka godzin zebrano 6,5 tony śmieci. Głównie rękami dzieci. Taki mały ochłap. Jaki ochłap, dziwię się? Nie ochłap, ohape, ochotniczy hufiec pracy, śmieje się Roman. To z komuny, wyjaśnia Ana.
Tyle ton ci ochłapowcy zgromadzili w niecałe cztery godziny? doczytuję zdumiona. Nizłe ochłapy uszczknęli. Sześć i pół, fiu fiu panie dziejku, fakt, potwierdza Ana. Chyba nie oszukiwali na wadze, jak w Łapach przy ważeniu płodów rolnych kiedyś dawno? szukam gorączkowo przyczyny. Pewnie nie. To z samych butelek lżejszych właściwie niż powietrze wyszło? Na rekord ginesa szli chyba. Coś mi się wydaje, że to Polacy sprzątali, ci to lubią bić rekordy, na Małysza papatrzcie plus Polak musi lepiej od sąsiada; ale że słownie sześć i pół tony? Dużo, co?
Z samych butelek lżejszych właściwie niż powietrze to nie. Nie lżejszych zresztą Ksenia, za to w wersji niesprzątnieętej zalegających na wodach oceanów całe wieki. Gdzie by trafiły na przykład z Morza naszego Północnego. Podobnie jak niedopałki - może nie całe wieki, ale śmierdzi toto okrutnie i sprawia, że nie ma gdzie nogi postawić, albo nóżki dziecięcej co gorsza. Fajnie, że zorganizowali taką akcję! I jakie fajne zdjęcia, jak grzebią w piachu.
Fajnie, cieszy się Iwonek. Glabki, łopata i wiadelo. I zielony wolek, okej mama.
Oj, to za rok pojedziemy też, co? Niech się dzieciaki uczą, co dobre. Szkoda, że w tym roku nie pisano zawczasu o tej chwalebnej akcji sprzątania zapoczątkowanej falą entuzjazmu, czy jak to się zwie z łacińska, z pierwszą niedzielą wiosny.
Dobra, pojedziemy. Mam nadzieję tylko, że by zbierać - nie trzeba należeć do klubu serferskiego, albo mieszkać w odpowiedniej komunie, gdzie będzie akurat nabór na serferów, sprowadza nas z wód wyobraźni na twardy ląd Roman. Znacie Belgię, zawsze podziały; z drugiej strony jednak sukces wielki, więc kto wie, może za rok może naród pójdzie za ciosem i będzie narodowe wezwanie do sprzątania plaż i na Sanżilu, mimo że to nie tu i nie w tym dialekcie się odbywa?

No comments:

Post a Comment