Wednesday, 18 March 2015

(270) kontenery

Dotąd w Belgii w barakach mieszkały tylko przedszkolaki. Donosili też o żłobkowiczach, ale zdaniem Any Martin była to albo miejska legenda, albo pobożne życzenie co większego wariata. Ale że wszyscy są równi, szczególnie w demokracji, koniec z uprzywilejowaniem dzieciarni! Już wiemy, że do baraków trafią i starcy. W córczynych lub synowskich ogródkach.
Oczywiście nikt nie mówi o barakach, to by było zbyt nieeeleganckie. W końcu wojna była i tu. Ale baraki okazują się przydatne, tak by więc zawczasu z nich nie rezygnować, w zapobiegliwej Flandrii radni zwrócili się do speców od marketingu. I baraki ochrzczono nazwą: kontener. Po zachodniemu bardziej jakby.
No tak, nazwa dużo zmienia, jakbym ja swego czasu pracował w Luksemburgu w kontenerze, a nie baraku, to by mnie może dotąd na Sanżilu nie było, wspomina Roman. Kontener to takie lepsze pudło, od razu inaczej się w czymś takim przesiaduje. No ale żeby zamieszkać na stałe? Trochę przesada, krzywi się Ana. Chyba komuś tu przygrzało za bardzo.
Co to za pomysł w ogóle? chciałabym wiedzieć. Z braku laku, a raczej miejsca. Wiadomo, że wszystkie państwa europejskie borykają się z problemem starzenia. W Belgii nie jest tak źle, głównie dzięki emigrantom, którzy chętniejsi do rozrodu niż lokalsi, ale nawet tu sytuacja nie wygląda różowo. A że kraj znajduje się dodatkowo w czołówce długowiecznych społeczeństw, to trzeba coś robić ze starymi ludźmi. Młodzi muszą. W tym Martinowie, co już nie tacy młodzi, za to z małymi. 
Stąd pomysł na takie przenośnie mieszkanka. By starych sprzątnąć z widoku. Każdy u siebie zamiecie rodziców do ogródka. Wolnoć Tomku, a co!
Przepraszam bardzo, dziwię się  - to już w domu u siebie nie mogą mieszkać, albo u dzieci, nawet jeśli skłóceni na śmierć i życie? Widzisz, mówi zadumana Ana - nowoczesność polega także na tym, że ludzie się mniej sobą przejmują. Radź sobie sam. W Belgii widać to nawet bardziej niż w Polsce. Sama widzisz, że żłobki przepełnione. Niby matki z belgijskiego rynku pracy narzekają, że muszą wrócić do pracy, jak dziecko ma niecałe 4 miesiące, ale ja sobie myślę, że tak naprawdę duuuża część wcale tego nie żałuje. W ten sposób dziecko wpada w system. A matka ma tzw. czas. 
Potem szkoła, studia, praca i tak przez wiele lat. Mało czasu na budowanie więzi. I efekt taki, że na starość dziecko, to oddane niegdyś w objęcia systemu, wcale nie czuje obowiązku wzięcia do siebie mamusi czy tatusia. Oczywiście nie wszyscy, ale pełno tego wokół.
Do tego dochodzi straszliwe zimne wychowanie, to, co u nas zwało się pruskim, a należałoby nazwać: francuskim. Nie ma czasu na czułości, dalej iść, dalej! Osobno, bez oglądania się na innych. Niech żyje indywidualizm!
Aha, i przez to indywiduum coś tam kończy się w kontenerze? nie pomyślałabym. Nie, w ten sposób kończy się w domu starców, a nie u córci lub syneczka  ale że starców więcej niż domów, trzeba szukać rozwiązań. Praktyczni Flamandowie odkryli, że w przydomowych ogródkach jest mnóstwo niewykorzystanego miejsca. Tanio i u siebie. To i rząd zlecił odpowiednie badania, bo bez tego dziś ani rusz, no i podobno do kontenerów wkrótce mają się wprowadzić pierwsi lokatorzy.
Jak one będą wyglądać? zastanawia się Ana. Podobno będą wspaniale wyposażone, zgodnie z życzeniem przyszłych lokatorów. Na wymiar dopasowane.
Najlepsze zostawiam na koniec, obwieszcza Ana. Myślałam, że padnę. Przeczytajcie to sami, rzadki przypadek hipokryzji: mianowicie tłumaczenie, że mając kontener w ogródku, można będzie się łatwiej, szybciej i przyjemniej zaopiekować mamusią lub tatusiem. Noooo, liczę jednak, że Iwonek i Groszek nas nie wygonią za próg, co? zastanawia się Roman.
Właśnie, zaraz, dlaczego nikt nie wpadł na to, że jeszcze szybciej pójdzie, jak domowi starcy będą po prostu w naszym domu? dziwię się. Bo rozumiem, że jak jest ogródek, to i dom? I ileś tam szambr a kusze? W tym jeden zawsze stojący wolny, dla gości, którzy raczej nie przyjeżdżają, bo nikt ich nie zaprasza w imię tego indywiduum właśnie?
W tym sęk Ksenia, że tych starszych ludzi nikt tak naprawdę u siebie nie chce. A gości - to nawet młodych. Ludzie to teraz kłopot. Żadne indywiduum nie jest dobrze widziane, kiwa głową Ana. Spece do marketingu dobre to pojęli, a i radni, którzy to przegłosowali, znają nastroje społeczne. Wiedzą, że nikt się nie pali do wzięcia rodziców pod swój dach. Tak naprawdę chodzi tylko o pieniądze. Kontenery są tańsze, niż murowane domy. Można je przenosić i jak ktoś umrze, znów użyć. Brzmi to strasznie, ale zobaczycie, że to będą kontenery wielokrotnego użytku. Już wiadomo, że będzie je można kupić lub wynająć. Jak senior się znudzi - to się najwyżej umowy nie przedłuży.
Słowem - brr.
Do kontenera trafiłeś do żłobka i do kontenera wrócisz. 

No comments:

Post a Comment