Mówi się, a nawet śpiewa, znaczy się, ci co umieją i pamiętają dobrze, a nie jak ten pan z polityki, co się mylił; a więc właściwie jest tak, że z ziemi włoskiej do polskiej i węgierpolakdwabratanki. Ale nie tylko. Szukałam, szukałam i znalazłam kolejny punkt wspólny między Sanżilem i Polską A-B-C. Waterloo. Po kupach ulicznych to już wręcz drugi w tym tygodniu.
Zainspirowała mnie, ładne nowe słowo w moim słowniku internetowym, Ana Martin. Gdyż opowiadała ostatnio, że oprócz bicia rekordów ginesa, przemarszy na czech króli KMB, Polska słynie ostatnio z innych sportów, a mianowicie odgrywania bitew. Faceci się nudzą. Za dobrze mają i już. Nie na darmo i na Sanżilu rodzi się więcej chłopców, w tym u nas, heloł, pamiętacie przecież!
Duch wojenny krąży więc nie tylko po całym tym kraju, ale i dotarł na zachód. Rosną nastroje bojowe.
W Polsce podobno, gdzie się coś tam w historii odbyło, tam teraz się to odgrywa. Grunwaldy itepe., pamiętacie? Ja w sumie nie, ale się nie przyznaję, bo w roku wyborów nie wypada nie być patryjot(k)ą.
To i na Sanżilu wzięłam się za siebie i dokształciłam w kwestii historycznego co i jak. I wyszło na to, że taki tutejszy Grunwald to Waterloo.
Tak, zapisałam od razu dobrze, bo okazało się, że to tak jak ta ulica koło nas. Dosłownie, doprawdy, skąd miałam wiedzieć. Koło Stefana. Było skąd spisać. Z szyldu, o rany no. I nie tylko to! Bo Waterloo to też miejscowość. I nie tylko to! Bo to także miejsce, gdzie odbyła się wielka bitwa. I nie tylko to! Bo równo 200 lat temu. I nie tylko to! Bo z tej okazji Belgia świętuje.
Choć wcale wtedy Belgii nie było, uzupełnia moją wiedzę Roman. A gdzie była? W rozsypce. pod podziałami. Za to Waterloo leżało, gdzie leży. Napoleon - cesarz jeden taki i owaki - przegrał tu w 1815 r. wielką bitwę. Po czym upadł. To było takie jego łoterlo właśnie. Waterloo, przepraszam.
Francuzi dotąd się z tej porażki nie podnieśli, jak się okazuje. Patrzcie, co znalazłam. Otóż z okazji 200-lecia bitwy lebelż zaplanowali wybicie 2-ojrowej monety upamiętniającej to wydarzenie. Ładna mogłaby być, militaria są modne, wtrącam, nawet chustę mamy taką wojskową od babci szydełko.
Owszem. Z monetą by ładnie wyglądała. Ale tylko by. Bo rocznicowej monety nie będzie.
Co, materiału zabrakło? Srebra i złota? Nie. Woli politycznej. Bo oto Francja oficjalnie zaprotestowała przeciwko upamiętnianiu przez strefę ojro, euro ow nazwie pisanej, a więc przeciwko podkreślaniu pieniądzem w gotówce ich porażki. No co ty? Tak. W oficjalnym piśmie napisali, że nie wzmacnia to europejskiej wspólnoty. Podświadomie i świadomie tak myśli Francuz, sąsiad zza miedzy.
Oho: nie będzie łatwo, jak 18 czerwca dojdzie do odgrywania bitwy. Oj oj, kto ją wygra? Przecież nie Napoleon, on to co najwyżej w grobie się przewróci.
A co z monetą? Zapłacimy tym Waterloo? Nie. Belgia podkuliła ogon, by nie denerwować wielkiego brata i monety nie wybije. Zacierają za to ręce Anglicy, którzy podchwycili okazję, by wyśmiać tych zza kanału. I tak to historia zatoczyła koło. Belgia znów miejscem bitwy narodów.
Jest jedna różnica. Polacy w 1815 r. też walczyli - z tego słyniemy, wiadomo, pierwsi do bitki, nieustraszeni gnają na koniku jednym z szablą na czołgi. Wtedy nie mogli jednak kłusować pod naszą biało-czerwoną. Bo Polska jak Belgia, w rozsypce była. Za to teraz oba kraje pięknie pozbierane do kupy, to i łoterlo odniesiemy z naszym orłem na piersiach. W koronie. Już słyszę huzarów, jak nadciągają pod okienko. Za wolność naszą y waszą, mówi Ana, podkreślając y.
No comments:
Post a Comment