Jakie czasy, takie statystyki. A na komisji, gdzie robi Roman - także i statystki. Nie zmienia to faktu, że na przednówku instytucje belż i komisyjne muszą mieć podstawy do podsumowania pierwszego kwartału, to i piszą sprawozdania na potęgę. Na przykład odbyło się pierwsze narodowe badanie dotyczące przechodzenia na pasach - na Sanżilu i tego typu okolicznościach.
No proszę, widzę, że instytut bezpieczeństwa na drogach dostarcza nam ciekawych danych. Najpierw o rowerzystach, teraz o piechurach. Co dziwi trochę, że w tak gęsto zaludnionym i zatłoczonym autami kraju dopiero po raz pierwszy przeprowadzono takie badanie. Widać wcześniej albo nie było takiej potrzeby, albo wychodzili z założenia, że karni lebelż będą chodzić tam, gdzie się im namaluje pasy. Ale czasy i skład ludności już nie ten, pani, kiedyś to były inne czasy i inni ludzie, mówi wszak niejeden i niejedna, to i w Belgii zachowanie na drodze już nie to, co dawniej. No i w komisji też lubią nie tylko statystki, ale i porządne statystyki na papierze, im dłuższe, tym lepsze.
A co badali na tych pasach, piszą? Głównie, ile osób przechodzi na czerwonym, a ile jednak nie. Gdzie się to dzieje. Czy wzrosło im, czy spadło. Tym przechodniom lebelż, znaczy się.
I jakie wnioski? Że wzrosło. Wszystkie wskaźniki wystrzeliły w górę, jak krokusy i inne przebiśniegi na wiosnę, przebijając ostatnią znaną średnią z 2008 r. Wtedy na czerwonym przechodziło 10,5% człowieka na pasach. W 2014 r. - już 13 całych procent tych znajdujących się na pasach. Tak wynika z 1320 momentów obserwacyjnych, jak to udanie nazwano w sprawozdaniu, zorganizowanych w 9 najgęściej zaludnionych miastach Belgii, i to niezależnie od dialektu, w którym się tam przemawia.
Co za porozumienie ponad pasami, można by powiedzieć! Ja tam popieram, że akurat w takiej sprawie nie dzielą wszystkiego na politykę, wydyma wargi Ana. Patrzcie, co tu piszą: w jednej szóstej wypadków z udziałem przechodniów, człowiek znajdował się na oznaczonym przejściu dla pieszych. Teoretycznie do tego wypadku miałoby właśnie nie dojść.
Ale doszło. Bo lezą, choć stać by mieli.
Nooo, Ana, coś ci to przypomina? pyta z niewinną miną Roman, spoglądając na ślubną. Biję się w piersi, bije się w piersi Ana. Mnie samą, mianowicie, składa samokrytykę. Bo lubię przejść na czerwonym, oj lubię, ale oczywiście tylko wtedy, gdy ma dobrą widoczność i dokładnie widzę, że nic nie jedzie.
Oczywiście to jest tu tylko jedno: zapominasz o tym, że jeden lub drugi idiota może wyskoczyć zza rogu z taką prędkością, że ani ty nie uskoczysz, ani wózka buzka nie ocalisz. Ale co ja cię będę uczył, inteligentna to akurat jesteś i wiesz, że źle robisz. To dla takich jak ty ten raport. Może ci oczy otworzy.
Jakieś inne dane może? Proszę bardzo. Najgorzej w aglomeracjach - 21% przejść odbywa się na czerwonym. Co ciekawe, niektóre przejścia kuszą bardziej niż inne - różnice wahają się od 15 do 30%. Co daje średnio 80% bezpiecznych przejść, jeśli spojrzeć na to z drugiej strony.
Najbardziej zadziwiło mnie, że najgorzej jest na przejściach z guzikami. Coś złego się budzi w przechodniu, jak ma odczekać swoje. Nogi świerzbią, by łamać prawo. I najczęściej łamie. Tak samo do złego kusi brak hałasów, czyli pikania, kukania lub innego ćwierkania przez światła. Może podświadomie czeka się na muzyczkę? Jak żłobkowicze po leżakowaniu?
Napisali, co wpływa na bezpieczne pasowanie? Tak. Widoczne pasy. Namalowane ma być, a nie takie rzadkie białe klocki, jak ułożone na brugmanie przykładowo. Szerokie przejścia. Oświetlone. Ze światłami koniecznie, a najlepiej - z sekundnikiem, by wiadomo było, jak szybko przebierać nogami. Ja to takie jedno naliczyłem w Brukseli, na sztuce i prawie, czyli przy stacji metra. Może po tym raporcie miasto pójdzie po rozum do głowy.
Mnie natomiast interesowałoby, czy podliczyli może, kto głównie łamie przepisy na pasach? Jakiś podział na narody? Zorganizowali takie obserwacje? To byłby rasizm, więc nie, ale ja osobiście sądzę, że przodują nasi. Lebelż? I lebelż, i nasi stamtąd, czyli Polacy. Jakaś taka wrodzona niesubordynacja panuje w narodzie, to zawsze wychodzi na wierzch w miejscach, gdzie bezkarnie można zrobić coś po swojemu. Na wierzch na pasach wychodzi. Poezja.
Co to ta niesup...acja? Fantazja ułańska i poczucie bezkarności w jednym. Jak Ana. Hej, aż tak źle ze mną nie jest, po ułańsku nie szarżuję, ale fakt, lubię się nie podporządkować. Po polsku, kwituje Roman. Jak się uda, to sukces narodowy. A jak nie uda - to wiatr w plecy. Oj Ana Ana. Dopasuj się do norm społecznościowych na pasach, jak wzywa instytut, bo zginiesz.
No comments:
Post a Comment