I tak źle, i tak niedobrze. Myślę sobie czasami, że nasi Polacy tak już mają. Nijak nie idzie, by zadowolić. Nawet z mandatami w okolicznościach Sanżila nie może być inaczej. Sprawdziłam pod kościołem w niedzielę. Wiadomo - gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. I bójka gotowa, dobrze, że dzien świety był, to i święcili, nie bijąc, za to pijąc, jak mawia słusznie skądinąd Ana, po zapachu potwierdzam.
Bo dobrze, że lapolis rozdaje mandaty, czy nie? Mają w końcu tego porządku pilnować, czy nie? Kogo zapytać, od razu kłótnia. Jedni - że lapolis, zwana też policją, a po staropolsku - milicją, to na co dzień nic nie robi, tylko czyha, by złapać takiego przykładowo Polaka, co się chwilowo tylko zapomniał pod tym i owym względem, zaparkował na nielegalu, a tu taki jeden i drugi od razu wyskakuje z auta. Jakby tylko normalnie na nas czekał. Z białego wozu, nie niebieskiego nawet, by trudniej było rozpoznać i przymierzyć do czegoś, co się zna jeszcze z pobytu na imigracji w ojczyźnie polszczyźnie. Wyskakuje, żąda papierów jak celnik jakiś doprawdy, a potem mandat łupie. I nijak nie rozumie, jak się mu, a rzadziej jej, dyskretnie tłumaczy, że przecież się nie wiedziało, i że może można to panie inaczej załatwić, no wie pan jak, panie, gdzie pan żyjesz.
Łapówką czyli, Ksenia? Ciężko by było wcisnąć ją w Belgii, przytomnie uświadamia mi Ana. Chyba że wprost do kieszeni, ale kto ich tam wie, jak te mundury szyją. Jak skafandry na narty wyglądają, kto by się takiej władzy bał. Do tego tu nawet nie ma porządnych dowodów, jak za czasów milicji, tylko takie plastiki, to i gdzie banknot stuzłotowy peelen ukryć, albo ojro. Zresztą nawet w Polsce A i B już nie ma książeczek, przypomina Roman. A komu to przeszkadzało, panie.
No właśnie. Albo przykładowo takie śmieci. Podobno są dzielnice, lepsze, nie taki Sanżil jak u nas, czyli bida jak na Anderlechcie albo w Polsce C prawie, gdzie śmieci hulają z prawa do lewa i nikt się nie przejmuje dniem, godziną czy też kolorem worka. Ale są też takie lepsiejsze, jak Woluwy dwa, gdzie lepiej umieć czytać i wystawiać wtedy, kiedy każą. Tylko i wyłącznie. Nie za późno i nie za wcześnie, i w odpowiedniej barwie. Jak błąd - panie, wie pan ile zasądzają? 70 ojro. Słownie: siedemdziesiąt. Serio? Tak. Skandal!
To zasłyszałam. Tylko nie wiadomo w sumie, czy skandal. Mieli buchnąć mandatem buch, czy nie? Sprawiedliwe to, już nawet względem naszych, tylko w ogóle? Tyle ojro za nic nie warte papiery? Makulaturę, jak podpowiada Roman? Można było nie segregować, fakt. Też rozwiązanie.
A z drugiej strony, jak słusznie rozumuje Ana, wszyscy chcą, w tym nasi, by było czysto i schludnie. Brudno to w Polsce może być, by było na co narzekać. No to dlaczego Polak ma niby nie płacić? Nawet jeśli to Woluwy, a nie jakaś warszawska marszałkowska czy inny wawel? Poza tym to Polka, bo to ona wystawiła ten wór, jak się okazało, wiadomo, baba nie doczytała, a ja muszę teraz za nią bulić. Dobrze, że z kolorem przynajmniej utrafiła, jeszcze nie do końca zgłupła widać.
Co racja, to racja. Nie do końca, zgadza się Ana. U nas też ona, baba, zarządza śmieciami, ale że komuna byle jaka, to to nawet trafiać z dniem nie musi.
Na Iklu też był wypadek, ale już z innej działki. Za tablice gonili. Ale też baba oczywiście, co to sobie ich nie chce zmienić za nic na lokalne, by na legalu jeździć. Jeździ i jeździ na tych warszawskich numerach, wielka pani się znalazła, jak by białostockie BI złe było. Aż ją przydybali. Ale że ładna - to łaskawie potraktowali. Miło.
Bo właściwie mili to oni są, przytakuje Roman. Jak Ana bez prawka sunęła, to też wersal itepe. Tu policjant za te tablice póki co pogroził, ale mówi, że Ikel to jednak nie Polska, i że trzeba zmienić. I że on tę jedną taką już długo obserwuje, szanse daje, by sama poszła do komuny, a ona nie i nie, tylko uparcie jeździ. To i zapukał pod okienko i nakazał. Bez mandatu na razie, i dobrze, bo na kilka tysięcy ojro by ją pani skasowali. Głupia baba znowu winna, a jej stary będzie bulił. Oj oj. Jak w Polsce normalnie panie, nic rozumu nie przybywa z wiekiem. Baby to jednak są.
I na koniec bombowa teoria takiej jednej z lepszej dzielnicy, z Lamberta chyba. Otóż jej zdaniem policja łupi mandaty tam, gdzie wie, że mieszkańcy się przynajmniej nieco przejmują opinią i zapłacą. Już nawet nie chodzi o to, że ich stać pieniężnie, tylko właśnie nie chcą być czarnymi owcami. A gdzie indziej mają to gdzieś.
Co nie rozwiązuje jednak nijak problemu mandatów, bo lapolis łupnąć zawsze mogą. Polakowi dowalą. Nadal nie wiadomo, czy płacić, czy nie, czy do Polski na adres zameldowania, co to się podaje, z Sanżila, a raczej z Woluwów, ślą już, czy nie, czy paka za to grozi, czy nie. Same kłopoty. A jakby te książeczki z dowodem było, to by się sprawę dwudziestką załatwiło. Komu to przeszkadzało, panie.
No comments:
Post a Comment