Zasłyszałam ostatnio, jak Roman wspominał coś o postsynchronach. Do Stefana wypowiadał te słowa, albo do Lapaża, albo kogoś równie obeznanego w nowych technikach. Zauważyłam przy okazji, że Roman nie mówił pełnymi słowami. Chory?
Sfrancuził się nam, albo zbelgował, śmieje się Ana. Francuzi lubią skróty. Resto. Dispo. Ordi. W teatrze ostatnio nawet Mus. Z wielkiej, bo to od Mustafy. Wszystko im za długie się wydaje, tym francuskim pieskom, mówię z wyższością. Żeby nawet Mustafą już być nie można. Dobrze, że Ana krótkie, a Ksenia - piękne.
Postsynchro to też skrót, nawet dwa w jednym, zupełnie jak szampon, który z kapitalizmu zlądował w postkomunie. Post nie wiem, skąd pochodzi, ale synchro to ani chybi trafił od synchronizacji. Bardzo lubię to słowo, podobnie jak inne na -cja. Tolerancja. Demokracja. Letycja. Ładnie wyglądają na papierze i pewnie mają ładne znaczenie.
Synchronizacja bywa do tego bardzo przydatna. Bywa, jak jest. Na Sanżilu i ogólnie w Brukseli jakoś z nią nie najlepiej, szczególnie w zakresie skrzyżowań. 2,5 mln godzin przepada z jej braku. Co roku! Wszystko dlatego, że 400 miejskich skrzyżowań jest źle postsynchro, że zacytuję Romana. Nie tylko skrzyżowań - także arterie i awenu.
Arterie to największe ulice, a awenu to niby aleje, ale tak naprawdę też tylko ulice, kiedyś były może i szersze, niż reszta, ale od czasów parkingów już nie. Niełatwo się połapać, co się jakiś zwyczaj utrze, to już go trzeba zetrzeć, albo sam się ściera. W postnowoczesności wszystko się wymieszało na tym Zachodzie, gdzie spojrzeć, nic nie jest jak dawniej, w tych zmarnowanym 2,5 milionie godzin na przykład. Ana, ale jak to policzyli, pytam ciekawie?
Sama się zastanawiam...pewnie jakieś skrzynki ustawili, które liczą przejeżdżające samochody. Widziałam takie dziwo na albercie. Wielka konstrukcja metalowa, jak megarobot, aż się Iwonek zdziwił, co mu tu przed wózkiem wyrosło. Elektroniczne oko czuwa, śmieje się Ana. Dzięki takim skrzyniom obliczyli, ile wynoszą spóźnienia na głównych liniach przejazdu w mieście. Na jednym , koło pracy Romana, tej na komisji, 35 minut! Potem pododawali i wyszło 2,5 miliona. To dlatego, że rządzi stare, twierdzi Ana. Tymczasem przecież nonstop idzie nowe, a zaraz za nim nowoczesne oraz post.
Ja wiem o co chodzi, wkracza do pokoju Roman. Okazuje się, że w mobilności lata temu, jeszcze przed nastaniem naszej ery, ustalili, z jaką częstotliwością mają się zmieniać światła. I nie zmieniają tego od nastania nowego tysiąclecia, albo i dłużej, jak wspomniałam, tymczasem żyjemy już w innej epoce, gdzie aut jest więcej, to i ruchu więcej, logiczne. Bezruchu właściwie, no bo jak auto stoi, i to średnio zaledwie, 35 minut, to i w aucie niewiele ruchów się wykona, nawet przekładanie biegów odpada z form sportowych, zakładając oczywiście, że biegów się nie wyeliminowało już zawczasu, kupując odpowiednie auto. Papko, jak mówi Iwonek.
Stoją więc auta i stoją, bo na 513 skrzyzowań na Sanżilu i poza nim większość świateł zmienia się całkowicie bezmyślnie. Tylko na 30 pracownicy mobilni zwracają uwagę, na to, co się tam dzieje naprawdę. Czas realny to się nazywa, a by działało - trzeba całość aktywować. Co jednak też na razie zależy od pomyślunku aktywującego i nie zawsze działa. Widać to na przykład na nieźle zapętlonym bałaganie ulic koło wanderkindera, gdzie często stoimy z Iwonkiem i oglądamy tramwaje. To jedno z tych skrzyżowań realnych. I coś się rusza? Ależ skąd. Stoją i trąbią, co niektórym pasażerom w wózkach się podoba, szczególnie, gdy się zdenerwuje jakiś motorniczy i zaczyna dzwonić na całego.
Ma być lepiej. Idzie nowe znaczy z wiosną? pytam. Oby! Ma być inteligentne zarządzanie wszystkim. O, tego nigdy za dużo, kpi sobie Ana. Ana, daj szansę! Do centrali chcą podłączyć całe miasto. Pod centralę, mawiało się kiedyś. Pod centralę to już dawno jesteśmy podłączeni, nawet o tym nie wiedząc, Ana nie daje się wybić z bojowego nastroju. Ale brzmi dobrze, broni pomysłu Roman. Światła mają mieć predefiniowane scenariusze, że się tak wyrażę, tłumacząc na żywo ministerkę mobilności.
Co to oznacza w realu? Czasie realnym, jak chce Ksenia? Poczekaj Ana, daj szansę! podobno Bruksela jest w tyle za innymi miastami europejskimi, nawet za Polską B, gdzie wszystko sprawniej i płyniej płynie ku postnowoczesności. Cyrkulacja wymaga synchro. Potem postsynchro. A potem już tylko potop.
No comments:
Post a Comment