Sport to zdrowie, mawiają co bardziej leniwi, wzdychając z kanapy, że to nie dla nich jednak, w ich stanie itepeitede. Sport to niezdrowie, mawiają ci, co zdążyli się czegoś nauprawiać w minionej młodości i teraz płacą za to cenę. Kolanem, łokciem, nadgarstkiem, szyją, biodrem, achillesem itakdalej. Wysokość ceny zależy od dyscypliny, ale ogólnie sięga ona od stóp do głów.
Zresztą licho wie, czy ten achilles nie jest jeszcze wyżej. Lub niżej. Teoretycznie jest to niemożliwe, bo tam już tylko szaleją żywioły ognia i powietrza, ale w sporcie, szczególnie w futbolu, możliwe jest wszystko: najbardziej zdumiewające wyniki co tydzień; najlepsi przegrywają do zera z najgorszymi; ktoś kogoś kopie i obaj się zwijają z bólu, mimo że do kopnięcia nie doszło, co widać na fotokomórce ze znakiem R w tiwi i nawet na gołe oko niekiedy też; sędziowie dostrzegają przekroczenie linii tej i owej z drugiego końca boiska; gryzą się, obrażają, spiskują. Itakdalej itepe w ten deseń. Design. Dyzajn. Inekselsis.
Nie inaczej oczywista na Sanżilu. Choć zaraz zaraz, widzę, że noga tego piłkarza tu nie postała, albo raczej - nie przebiegła. Benoit Thans się on nazywa. Thanks wielkie za takie imię z dwoma kropkami nad i, których ani ręcznie, ani elektronicznie nie da się zapisać! I dzięks za to, że Sanżila nie skalał brudną mafią sportową, która - z Chin komputerem - zarządza europejską piłką. A przecież mógłby łatwo dać się skusić i ubrudzić sobie ręce. I nogi, a korki - to już musowo. Bo grał przez całe 20 lat, we wszystkich najważniejszych klubach Belgii - od FC Liegeois z akcentami do FC Louviere z akcentami w drugą stronę. To ci kariera! Na skalę narodową, niejeden by tak chciał - a nie może. Bo sport to zdrowie, albo niezdrowie, ale nie dla wszystkich. Najpierw trzeba się przebić. Przekopać.
Benoitowi, że tak sobie pozwolę od odmienić dla krajowego czytelnika, jakoś przekopywanie poszło. Całkiem znany się zrobił, bo rozegrał 360 meczy, w których strzelił niebagatelne 43 gole. Nie rozumiem tylko, z kim je rozgrywał. Przeciwko komuś na zdrowy rozum. Tu piszą, że z jakimiś diabłami, i przeciwko nim też. Z czerwonymi i przeciwko czerwonym. Diabłom, ale wiadomo, licho nie śpi, jak wspomniałam wyżej, zło się pleni wszędzie. Chwała więc Benoitowi, inekselis, że tak dzielnie walczył. Tylko co ma tu do rzeczy piłka nożna?
Wszelkie drogi są słuszne, zaczyna Ana, ale kończy już na świecko: zapytaj Romana. Czerwone diabły to chyba zwyczajowa nazwa reprezentacji narodowej Belgii. Tak? Tak, potwierdza Roman. Nasi z Polski to biało-czerwoni, ci tu - też czerwoni, tylko diabelsko. Człowiek się czerwieni, jak to ogląda zresztą czasami, więc nazwy całkiem adekwatne do wyczynów. Polskich nawet bardziej, niż lokalnych, w czymś trzeba być dobrym, nie wątpię, wtrącam, ale chyba muszę się bardziej poodrientować, bo nawet Ana, dla której sport to zdrowie i niezdrowie zarazem, nie może wybrać grupy - a więc nawet Ana wie, że bialo-czerwoni, w skrócie bicz, po światowemu - bisi, nie spisują się na boiskach. Widać źle spiskują. Nie oni jedyni zresztą.
Bo lebelżom też raczej nie idzie, co Roman? Nie szło, fakt, ale już lepiej. Do Brazylii pojadą! A nasi z Polski nie. Ale fakt, wiele lat czerwone diabły były takimi boiskowymi sierotkami. Nie z tymi trzymali i spiskowali, ale zmienili front i od razu lepiej. Z czerwonych zamienili się w czarowne diabły. A niech to.
Wszystko przez tę politykę. Myślę, że nie bez powodu. Pomyślniejsze wiatry wieją, i czerwoni hulają po boiskach, bo emeryt Thans wziął się do roboty. Nie wyszło mu nigdzie, jako trenerowi i radcy-doradcy, mimo że tytuły były długie i budzące szacun: komite de konsultans de lal frankofon de futbol. No, pięknie zapisałaś, śmieje się Ana. Może to drugie przepisz słowo po słowie? Z pięć minut to zajmie, ale okej: directeur technique national en charge de toute la politique federale a part des diables rouges. Uff, dodajcie se akcenty i macie. O ile rozumiecie.
Widzę tu coś ciekawego dla oka niesportowca, zauważa okiem wzrokiem Ana. Ten Benoit odpowiadał za cały sport z wyjątkiem czerwonych diabłów. Znaczy - nie zna się czy go usunęli w cień byli koledzy? Jak myślisz Roman? Wykiwali go - jak na boisku, śmieje się Roman, no ale czy jeden nie wart drugiego, na to Ana No nie wiem, zobaczymy. Bo teraz Benoit uderza w politykę.
Widać skończyły się pieniądze, komentuje Ana, zdrowie też już nie to, nogą nie zarobi, to postanowił ręką. Ręka rękę myje, wiadomo, i z rąk do rąk podaje to i owo. W każdym razie to jest dziś ważna nowela w Belgii. Żal im chyba tego eleganckiego mańkuta, co rozpalał trawniki, jak tu napisali, śmieje się Ana.
Cha cha, piękne, ale trzeba wprowadzić poprawkę, bo to chyba mańkut nożny? Jak ja notabene i zresztą, dodaję. Proszę proszę, to podobno pożądana cecha w futbolu, ożywia się Roman. Kto wie, Ksenia, co cię czeka? Piłka nożna kobiet jest już nawet chyba na olimpiadzie, co? To do Soczi bym pojechała? Nie, Soczi to zimowa olimpiada wiosną, tu byś mogła do Brazylii trafić. Z czerwonymi diabłami? Diablicami chyba, na to Ana, zawsze dbająca o szczegóły. Gdyż diabeł jest ukryty w szczegółach. I to by była dopiero nuwela dnia, a nawet roku. Na poziomie reprezentacji międzynarodowej i krajowej męskiej i damskiej zarazem.
No comments:
Post a Comment