Friday, 21 March 2014

(151) powtórka z rozrywki

Powtórka z rozrywki, z rozrywki powtórka, podśpiewuje sobie czasami Ana Martin, i nawet Iwonek już to nuci. Szybko pojął, że w kółko to samo. Wiosna-lato-jesień-zima. A jak się zacznie szkoła - to aby dotrwać od września do września. I tak w kółko Iwonku.
W Belgii jeszcze bardziej w kółko. Nie tyle w Belgii, co w jej francuskiej części, w tym na Sanżilu. Powtórka z rozrywki nonstop dla niektórych, szczególnie w szkołach. Chodzi o to, że powtarzanie klas stało się tu czymś w rodzaju sportu narodowego, w międzyczasie uprawianym przez połowę uczniów. Czy chcą, czy nie chcą. Taki dziwny bieg do końca, co się robi coraz bardziej długodystansowy.
Już jeden uczeń na dwóch biegnie na dystansie dłuższym, niż początkowo wyznaczony. Przypominam, że wybierać można między primer i sekonder. Co roku obie w ofercie szkół od 1 września, kiedy to na starcie stają wszyscy w jednym szeregu, natomiast potem - dla niektórych to tylko primer bez końca, albo sekonder i sekonder w kółko Iwonku.
Dowiedziałam się o tym od wzburzonej Any Martin, która dzień zaczęła od obwieszczenia nam, że francuska część Sanżila i koliczności mają najwyższy w Europie procent powtarzających klasy. 47%. Na 100. Nawet przedszkolaki powtarzają! Tak, to nie żarty, Ana zna francuski i czyta ze zrozumieniem. Wyliczono, że 4% uczniów z 1 .klasy nadal jest w przedszkolu. To znaczy maluchów, 6-latków. I tak mało ich do pieczenia chleba, bo potem to już pochyła droga prostym zjazdem w dół. 10% powtarza 1 klasę. 20% uczniów w 6 klasie ma już za sobą co najmniej jedną powtórkę. Z tych, co jakoś przejdą do sekondera, 40% ma na koncie siedzenie drugi rok, no a na koniec sekondera, w 6 - zresztą nie wiem, czy to na koniec, może sie bali napisać co dalej - bo to i tu już jest alertujące na całego - 60% coś kiedyś gdzieś powtarzało! Myślę, że to więcej niż połowa.
Na początku nie chciałam Anie wierzyć, bo co jak co, ale jest tu zachód pełną gębą. Czyli dobrobyt i inteligencja. Czyli bogato i do przodu. Nie pasuje mi to do tego powtarzania. Za moich czasów w Łapach każdy się wstydził! Nawet z religii robiło się wszystko, żeby zdać. Nauczyciele też przeciągali, za uszy, ale tak obrazowo tylko, nie naprawdę, byle by tylko statystyk sobie nie popsuć. A tu wręcz w drugą stronę - wygląda na to, że chcą, by jak najwięcej uczniów biegło na długim dystansie.
Zgadza się Ksenia, potwierdza Roman. To głównie problem kulturowy. W Belgii panuje przekonanie, że nauczyciel, zwany pieszczotliwie profem z rodzajnikiem, co daje leprofa albo laprof, zależy od dżenderu, jest zły lub zła, jeśli wszyscy u nich zdadzą. Podejrzani o świcie. Dlatego takich za dobrych się wymienia danej klasie, co sprawia, że za rok klasa jest mnie zgrana i jeszcze mniej dzieci zdaje. I tak w kółko Iwonku.
Serio? Ten, kto każe siedzieć, jest poważany? Tak, bo surowość jest w cenie, tłumaczy Ana nieprzetłumaczalne kulturowo. Ja myślę, że to jest częściowo związane ze starymi przekonaniami relgijnymi, gdzie dobry ojciec każe dziatki rózeczką. Aż dziw, że w Polsce pedagogika poszła do przodu i starają się chyba, by odesetek niezdających był niski. Tu tez się przebudzili i widzą, że w tym niezdawaniu jest coś dziwnego. Bo to nie jest normalne, gdy szkoła nie służy do uczenia i uczenia się, tylko do zdawania lub niezdawania. 
Jeszcze powiem wam, ile to kosztuje. Redublemą się na to mówi, albo eszek skoler. Echec z akcentem? Znajomo wygląda, często to słowo widzę. Widzisz, bo i lebelż zobaczyli, że coś nie gra. Sami są pierwsi w Europie, jak mówiłam: 47% powtarzających. Beneluks trzyma się mocno, bo Luksemburg drugi - 34%. Francja nie wiem która, ale 27%. Koszty w Belgii to 11% budżetu szkół: 51,3 milionów w podstawówce, a uwaga uwaga! 365 w sekonderze.
Czyli milion dziennie, obliczam szybko i porównuję zarazem, w roku przestępnym nie wiem. Z niedzielami i świętami!
Ale ja się tu dowiaduję rzeczy, że aż włosy dęba stają! Tzn. Romanowi nie, a Iwonkowi stoją i tak. Dobrze może, w końcu to jego przyszłość, szkoła na Sanżilu, to będzie przygotowany kulturowo, jakby co. Zresztą nie myślę, że sprawy zajdą tak daleko, a jakby co - mamy przecież Anę Martin. I ja pomogę. Nie po to z Polski A i B wyjeżdżaliśmy, by tu utknąć w szkolnej ławie!

No comments:

Post a Comment