Tuesday, 25 March 2014

(153) manneken

Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka. Tylko gdzie i kiedy dojedzie? Już nie mówię nawet, że ta piosenka tak naprawdę nie ma końca i ci, co liczyli na szczęśliwy finał, będą musieli się obejść smakiem. Nie, ten pociąg nie wszystkich zabierze. Za to ubierze. I to ho ho. Wysokie progi.
Może nie progi wysokie, za to pomnik. Stoi wysoko, a mały jest. Dowód, że to nie wzrost świadczy o wielkości, lecz miejsce położenia, a w tym konteksto-aspekcie: stania. Wręcz siusiania. Stoi sobie więc ten malec na cokole, co kole w oczy niejednego turystę, bo turysta chciałby dotknąć, macnąć, być bliżej historii. A tak nie może, bo cokół broni dostępu, a jakby cokół nie starczył - jest jeszcze woda. Sikająca nie powiem skąd, nie dookoła cokołu na pewno, ale gdzieś z dalszego okoła.  Nie sikami bynajmniej, ale o tym wie niewielu oblanych szczęśliwców. Za to każdy może sobie pooglądać i popodglądać golasa.
Małe to to. Człowieczek taki. No właśnie, to oznacza nazwa manneken. Człowieczka. Pis to od tego drugiego. Co robi, nie cokołu przecież. Człowieczek sika, co ty Ksenia jakaś dzika, słów się boisz? Nie wstydź się, od dziś manneken znów jest ubrany. Nie musisz gorszyć się golizną, śmieje się Ana. A jaki piękny garnitur mu się trafił! Ho ho. Zaraz zaraz, czy to nie strój konduktora?
A o czym to ja niby trąbię od rana, obruszam się? Ano właśnie, że Sanżil, a za nim inne okoliczności brukselskie, podłączył się pod stiba i świętuje wraz z motorniczymi 60-lecie tramwajów. Wymyślili sobie, że najlepiej wyrażą swoje wsparcie przyodzianiem golasa. I oto mamy nowego konduktorka. W szaro-czerwono-białym stroiku. Malutkim, jak to on. Jedna rączka podparta, druga trzyma mannekena. Krawacik aligancko zawiązany. To ci dopiero panopek, jak si patrzy!
W sam raz na powrót krup i zimy się mu trafiło, biedakowi. Bo na co dzień aż żala na chłopinę patrzeć. Głównie patrzą na niego sztuczne oczy aparatów i kamer, ale nieubrany jest tak samo, czy to gołym okiem spoglądać, czy nie. Mimo że ma swoją krawcową. I to dorosłą. Normalnych, ludzkich rozmiarów. Pani, do czego to doszło, można by zapytać, jakby się w Polsce mieszkało. Z odpowiednio wstrząśniętym wyrazem twarzy. Bo kto to widział, by pomniki się u krawców stołowały. A jednak.
I to od 918 ubranek. Tyle razy nasz człowieczek przybierał różne barwy polityczne w zależności od różnie wiejących wiatrów. Oraz słońca, śniegu, deszczu, słoty i tym podobnych zjawisk przyrody. Był królem, księciem, kosmonautą, marynarzem itepeitede, zdaje się jednak, że najbardziej lubi bywać konduktorem. Bo w swojej kolekcji ubranek ma już trzy garniturki uprawniające do kierowania autobusem i tramwajem. Jeden nowiutki, już pisałam. Drugi z 1985 r., który przyodział z okazji 150. rocznicy transportu publicznego, pewnie tu na miejscu, tak zakładam.
W 1993 r. człowieczkowi kazano za to być kontrolerem, co się pewnie nie za dobrze dla niego skończyło, bo nigdzie w świecie nie lubią kanarów. Tak twierdzi Roman; wiec coś o tym, bo jak wyjechał już na dobre do Polski A, to przesiadł się z wozu na tramwaje i obserwował co nieco. Ana zaobserwować nie miała czego, bo u niej w Polsce tramwaje były od małej, więc taki kanar był codziennością, co tu lubić albo nie miała niby. Nie docenia więc. Roman za to tak i dlatego wątpi, czy manneken czuł się dobrze w stroju kontrolera. Nikt o zdrowych zmysłach tej roboty by nie przyjął.
Manneken nie ma jednak wyboru. Ubiera, co mu każą i co mu uszyje pani Marta, co to robi ciach ciach na oryginalnych przez y strojach w skali makro, używając języka gospodarki, i skraja je zgrabnie na miarę człowieka mikro, by znów zabłysnąć znawstwem przedmiotu. Fajny zawód.
To by się dopiero spodobało Iwonkowi. Nie dość, że ciach ciach, to jeszcze tramwaje. Lalaje. Idealne połączenie hobby małego człowieczka. Nie tak małego co prawda, jak manneken, i nie sikającego jeszcze na stojąco, ale równie często obfotografowywanego. Może by się udało nawiązać współpracę. Krawiec kraje, póki mu sił staje, a po 918 strojach pora na zmianę. Pokoleniową. To się nazywa oddać do cechu. Pasuje jak ulał. Cech ciech ciach!

No comments:

Post a Comment