I było się naprawdę na co rzucać? Hę! Mądry po szkodzie. Tak się to kończy, jak się starego nie szanuje, a zamiast tego woli nowinki techniczne, obojętne, czy przydatne one w życiu codziennym, czy nie. Dobrze, że my się uchowaliśmy.
A miało być tak pięknie. Panel na dachu, pieniądze w portfelu. Czyli panel za darmo. Grzeje, błyszczy, a dodatkowo grosz płynie szerokim strumieniem. Co prawda Ana Martin twierdzi zawsze, że to od razu źle pachniało, bo kto to widział, by gorsz płynął z banku do kieszeni zwykłego śmiertelnika, ale przecież cuda się zdarzają, czytałam ostatnio nawet, że po Polsce A, tam, skąd Roman, miasto na K duże, bo duże miasto, jeździ specjalny tir, a w nim słoiczki z krwią i zębami. Jednym właściwie, ale starym! Nie powiem kogo, bo by mnie chyba w Łapach matuś eskomuniowali, czy jak się to mawia, jakby się zwiedzieli, że ja o wielkich sprawach, krwi i zębach ośmielam sobie tak między błahostkami wspominać.
Dobrze, że wspominasz, trzeba zabobon plenić, podobnie jak z tymi bankami, co to w reklamie obiecują góry złota, a potem góry złota albo stają się problemem, albo bank znika. A górę złota spłacasz ty. To Ana już. I dalej ciągnie: tak to było z tymi panelami. Ciebie Ksenia jeszcze wtedy na Sanżilu nie widzieli, ale my już byliśmy, i jak żeśmy u Stefana czasem podejrzeli w tiwi reklamy, gdzie trąbili trututu, cytując wiadomo kogo, że te panele za darmo, to ciśnienie się podnosiło, adrenalina i cukier we krwi też, i ręka na nożu w kieszeni zaciskała. Tego, kto nóż nosi i od noża ginie, oczywiście, wtrącam filozoficznie. A co to było?
Wymyślili sobie taki biznes, zaczyna tłumaczyć spokojnie Roman, jak to on, bo Ana to zawsze od końca zacznie, biznes polegający na tym, że kto zainstalował panel, miał nie tylko grzać za darmo (co na Sanżilu na przykład nie jest do końca sprawdzone, czy tyle słońca wystarczy, chodzi mi mianowicie), ale jeszcze dostawać za to tzw. kasę. Wszystko w ramach ekskluzywnej promocji. Na luksus zawsze ludzie polecą, niejeden to wie i mało kto się na tym przeleciał. Ekskluzywna formuła inwestycyjna, tak się to dumnie zwało. Zwało jak zwało, najważniejsze, co przypominało, powiedz Kseni, wtrąca Ana; ano, działało jak argentyńska piramida. Finansowo było nadal, ale już nie ekskluzywnie, lecz coraz straszniej. Pierwsi mieli za darmo, ale kolejni - już niekoniecznie.
A tu było wyjątkowo dziwnie. Mianowicie szło się do banku. bank dawał pożyczkę na panel i obiecywał, że jednocześnie co miesiąc będzie przelewał na konto pożyczającego sumę równą kwocie do spłacenia lub nawet wyższą. I to przez całe 10 lat! Brzmi nieprawdopodobnie, co Ksenia, sama przyznaj.
Zgadzam się bez bicia, tego jak świat światem doprawdy nie widział, tym bardziej w Polsce, gdzie niektóre banki 10 lat to nawet nie przetrwały, co dopiero mówić o ekskluzywnych inwestycjach, i gdzie potem iść z reklamą? Ups, reklamacją? Tak też było tu. Ludzie zaczęli się burzyć, co to się dzieje i że nie mają pieniedzy, a banki zaczeły się wymigiwać od płacenia, to problemami informatycznymi, to wspólnikami - aż w końcu zgodnie ogłosiły upadłość.
Ale kasę ktoś zgarnął, tak? Jasne, i to jaką, na to Roman. Bo w tym całym biznesie najważniejsze jest to, że to biznes ekologiczny. Takie ekobjo. I są w nim certyfikaty. Duuuuuużo warte. Duzio, cytując Iwonka.Tak naprawdę, to one są na wagę złota, a nie te panele, co swoją wagę mają, nie złota jednak widocznie, i nie na każdy dach się nadają, nawiasem takim. Natomiast każdy certyfikat oznacza zniżkę podatkową, czy coś takiego, że się niby w przyrodę inwestuje. Ekskluzywnie. Eksologicznie.
Dziwnym trafem banki zachowały te certyfikaty, z których teraz będą ciągnęły pieniądze, póki panele nie padną. Albo spadną. A ten, kto panel ma u siebie - nic z tego nie ma. Oprócz panela, rzecz jasna, a i to o ile.
No tak, ciężko się nie oburzać, wzdycham. Ale Ksenia, sami się na to trochę dali nabrać, co? Myśmy od razu pomyśleli, że to jakiś większy przekręt będzie. Ale 12 tys. lebelż głównie nie. Założyli teraz stowarszyszenie: Touche pas a mes certificats verts plus akcenty. Czyli: nie tykaj się moich zielonych (certyfikatów) cha cha. Idą do sądów. Będą się bić do upadłego, zapowiadają. Batalia jak łoterlo, przewiduje Ana, bo walkę z bankiem to chyba tylko z wiatrakami można porównać. No tak, kto nie ma w głowie, ten się bije ostatni.
Ania, coraz lepiej! A panele ludziskom w głowie zawróciły i już.
ReplyDelete